- Eugeniusz Depta
- "Akant" 2015, nr 9
Eugeniusz Depta - Limeryki (2)
* * *
Na Pęksowym Brzysku
dostał facet raz po pysku.
Więc otarł se czoło,
rozejrzał się w koło,
a to turysta z walizką.
* * *
Na Pęksowym Brzysku
dostał facet raz po pysku.
Więc otarł se czoło,
rozejrzał się w koło,
a to turysta z walizką.
* * *
Spowiadał się młodzian ze Skopania,
że przepuścił dziewczynie, jak łania.
Więc dostał od księdza porutę
i bardzo ciężką pokutę,
a to za wielki grzech zaniechania.
Przyszły polityk
Jeśli młodzian dziś mataczy,
co powszechnie się wytyka
to znaczy, że ma zadatki
na przyszłego polityka.
najszlachetniejsze rzeczy we mnie
to mój brak dystansu i złość,
pole maków i śnieżna pustynia,
krew rozlana na liściach z atłasu,
porywiste słowa i żal,
których nie cofnę
czasem dotykam absolutu
dzięki Twoim słowom,
które we mnie rezonują
zacierając granice
Kobieta która wychodziła zza bramy i miała na sobie błękitną sukienkę nigdy nie wierzyła
w przypadki i nawet w ten dzień nie umiała sobie powiedzieć, że człowiek który stanął jej
na drodze był jedynie błędem statystycznym a nie kimś pisanym niewidzialną ręką opatrzności.
Dlatego wcale się nie bała kiedy błysnęło w słońcu coś na kształt ostrza, bo przecież
każdy porządny mężczyzna nosi przy sobie scyzoryk aby zawsze służyć
otwarciem wina lub drzwi.
Marcel Duchamp już na początku XX wieku wygłosił wówczas jeszcze kontrowersyjną tezę, że każdy może być artystą. Pomysłodawca ready made pewnie sam nie spodziewał się, że to obrazoburcze stwierdzenie tak istotnie i stosunkowo szybko wpłynie na zmianę samego pojęcia twórczości i na wynik finalny, czyli dzieło, a w konsekwencji na szeroko rozumianą sztukę. A przecież taki był zamysł, podważyć fundamenty tradycyjnej sztuki. U podstaw tego awangardowego protestu przeciw sztuce jako działalności jednostek utalentowanych plastycznie było założenie destrukcji sztuki jako wartości estetycznej, oraz przedmiotu kultu artystycznego.
To wzbudzało od początku i z pewnością zawsze będzie wzbudzało wiele oporów, jednak wobec zaistniałych i zdaje się nieodwracalnych jakże istotnych, wręcz fundamentalnych zmian w sztuce należy zmierzyć się z tym problemem poprzez wychowanie i edukację od najwcześniejszych lat nie tyle całej plejady artystów, co świadomych odbiorców sztuki. Odbiorców krytycznych, których samodzielność myślenia nie zdławi się słowami kluczami „bo to jest trendy”, „bo to jest aktualne, nowoczesne”.
***
To nie wicher ogołaca drzewa,
Nie listopad złoci zbocza gór.
Z niewidzialnego przybytku nieba,
Gwiezdnych psalmów tu dobiega chór.
Widzę Ją: w błękitnej idzie szacie,
***
Po świeżo spadłym śniegu dziś brodzę,
W sercu rozkwitłe konwalie mam.
Wieczór, jak świeczkę na mojej drodze,
Błękitną gwiazdkę zapalił sam.
Nie wiem, czy zmierzcha czy może dnieje,
***
Nie rozpaczam, nie płaczę – bo po co?
Wszak z jabłoni też opada kwiat.
Niby listek więdnący się złocąc,
Mej młodości nie przywrócę lat.
Bić nie będzie z tęsknoty i żalu
***
Kwiaty swe główki pochyliły
I mówią do mnie – żegnaj – z płaczem.
Kochana, już twych oczu miłych
Ani też kraju nie zobaczę…
Cóż mógłbym tu powiedzieć jeszcze?
Po ślubie
W niewoli
z własnej woli
Zachłanność.
Jeszcze jeden oddech.
Łapanie chwili.
Bezsenność, najwierniejszy pies
powraca.
Czekam na dotyku rażenie.
Słońce jak papier ścierny
trze oczy.
Mała ekscentryczna czarnula
potrząsa mną do działania
Przełamując izolację pościeli
zrywam się w myślach
Moje ciało
wreszcie ulega na równe nogi
Czarnula nie wstaje
odwraca się na drugi bok
Ja znikam
„Alicja w krainie czarów”, jedna najbardziej przez dzieci lubianych bajek, doczekała się rozlicznych realizacji filmowych, teatralnych, operowych, baletowych, a nawet pantomimicznych. I wszystkie, nie tylko ta najsłynniejsza, wyreżyserowana przez Tima Burtona z Johnem Deepem, do dziś cieszą się ogromną popularnością. Bo to opowieść niezwykła, która oryginalną fantastyką i zaskakująca akcją oczarowuje dzieci, a prowokującą do głębszych rozmyślań warstwą filozoficzną, dorosłych.
Nie byłoby więc nic szczególnego w tym, że Opera na Zamku zdecydowała się przygotować kolejną baletową wersję utworu, gdyby nie fakt, że napisanie nowej muzyki do tej inscenizacji
Szósty „Zeszyt Poetycki” Mieczysława A. Łypa nosi znamienny tytuł: ROZMOWY Z JULIANEM PRZYBOSIEM. Oto bohaterowie literackiego dialogu.
– Julian Przyboś (1901-1970) – klasyk współczesnej poezji polskiej, związany z Awangardą Krakowską. Pierwsze zbiory jego wierszy wyrażały pochwałę nowoczesności: miasta i postępów cywilizacji (Śruby, Oburącz). W latach 30 międzywojnia ukształtowały się: program i praktyka poetycka Przybosia (w tomikach Sponad, W głąb las, Równanie serca). Dokonał się w nich zwrot ku przyrodzie, pejzażowi, autor ujawniał rozczarowanie cywilizacją, a nawet nastroje katastroficzne. Po wojnie – zdaniem S. Jaworskiego (badacza spuścizny T. Peipera i Awangardy) – starał się J. Przyboś godzić idee awangardowe z aktualnymi hasłami socrealistycznej polityki kulturalnej, pozostał jednak wierny własnemu programowi artystycznemu
Alicja Kuberska to poetka, która cały czas poszukuje właściwego kształtu i stylu dla swojej twórczości. Zadebiutowała w 2011 roku tomikiem „Szklana rzeczywistość”, w 2012 ukazał się kolejny – „Analiza uczuć”. Publikowała za granicą, w wielu czasopismach i antologiach. Zajmuje się także prozą i dramatem. Jej najnowsze dzieło, tom „Na granicy snu” to zbiór różnorodny tematycznie i dość jednostajny formalnie. Zgodnie z tytułem, poetka porusza się w nim w rejestrach tak onirycznych, wyobrażeniowych, jak i rzeczywistych, doświadczonych. Podkreśla on także, co trafnie zauważa we „Wstępie” Agata Linek, jak delikatne są słowa poetyckie, jak ulotne – niczym sen. Wspomniane słowo wstępne, skromne, ale treściwe, udanie wprowadza czytelnika w klimat twórczości poetki, sygnalizuje główne zagadnienia, zjawiska i tematy, z którymi można się zetknąć w czasie lektury tej pozycji.